„Moje głupie pomysły” - Bernardo Zannoni


Tytuł: „Moje głupie pomysły”
Tytuł oryginalny: I miei stupidi intenti
Autor: Bernardo Zannoni
Wydawnictwo: Literackie
Gatunek: literatura piękna
Data premiery: 27.09.2023
Liczba stron: 264

Opis książki

Życie.
W rodzinie, która cię nie chce.
W świecie, którym rządzą silniejsi.
W rozdarciu między instynktem a wiedzą i wiarą.
W tęsknocie za bliskością i w oczekiwaniu na jutro.
Przejmująca powieść o pragnieniu poznawania świata, odwiecznych prawach natury i ucieczce przed samotnością.
Archy jest kuną urodzoną w lesie w środku zimy. Ma pecha, bo przez kontuzję łapy własna matka oddaje go staremu lisowi Solomonowi. Ten wyjawia mu swój sekret: zdobył Biblię, dzięki której nauczył się czytać i pisać. Przed Archym otwierają się nowe światy: zaczyna rozumieć słowa, chce mocno kochać, ale też zabijać z zimną krwią. Wciągnięty w wir życia, wciąż szuka swojego miejsca na ziemi. A w świecie Archy’ego ludzie przeglądają się jak w lustrze.
źródło: Lubimy Czytać

Recenzja

Lawirująca między panoramami metafor, odniesień i niedosłowności, z których należy wyłuskać egzystencjalne prawdy. Akcentująca uniwersalne dla człowieka mądrości na fundamencie zwierzęcego świata. Zgłębiająca istotę słów, które stają się umownym synonimem emocjonalnego oczyszczenia, a nawet ukojenia.

„Moje głupie pomysły” to opowieść utrwalona w ramach literatury pięknej, choć oddana prostą, staranną i dosyć skąpą objętościowo narracją. Tu finezja kryje się w głębi, którą trzeba wydobyć spod powłoki nieskomplikowanych zdań – to właśnie w wielowymiarowym wydźwięku tkwi niebanalność tej kompozycji. To literacki utwór, który śmiało można ulokować w obszarze powieści parabolicznej, nastawiony bowiem na moralizatorską wymowę, zaakcentowanie newralgicznych wartości, a przy tym subtelne poruszenie strun wrażliwości. I wreszcie finalnie, pozostawienie z dojmującą pustką, którą trudno wypełnić rzeczywistością. Bernardo Zannoni stworzył aranżację niewątpliwie prowokującą do uwierających refleksji, skąpaną w symbolice leśnej flory, jak na debiut zaskakująco przemyślaną, a tym samym swoiście przekonującą.

Tu fabuła ewidentnie stanowi tło tej osobliwej kreacji, strategiczne stają się bowiem uczucia, które zaszyto pod przejmującą historią zwykłej kuny. Ze strony na stronę odbiorca zapomina, że nakreślona treść oscyluje wokół okrutnej codzienności dzikich stworzeń, spycha w odmęty świadomości fakt dokonanej humanizacji. W końcu coraz mocniej zanurza się w środowisko istot spersonifikowanych, przyrównując ich przeżycia i emocje do własnych doświadczeń. To przecież nadal opowieść o odrzuceniu, traumach z dzieciństwa, bezwzględności społecznej wymierzonej ku słabszym jednostkom, silnej żądzy przetrwania. I jak każda eteryczna odsłona – o bolesnej samotności, o potrzebie doznań i rozwoju, o życiu dla życia, które odzwierciedla bierne unoszenie się na wyznaczającej prozę dnia fali. Jednak najbardziej stabilnym filarem, który buduje ten nieschematyczny zamysł, staje się przemijanie, które nieuchronnie wiąże się ze stratą, ale również przyjaźnią i miłością. Tylko tyle, że to ekspozycja opakowana w nieoczywistość, nasączona bajkową, choć momentami brutalną esencją, w której lustrzanej tafli można dostrzec tak wiele ludzkich korelacji.

To fascynująca podróż w poszukiwaniu odpowiedzi na pytania, które kształtuje los. Klarujące się w momencie zakosztowania sekretu słów, ich siły, znaczenia i umacniających otoczenie atrybutów. Również uświadamiających kwintesencję wiedzy o końcu każdej egzystencji – z surowością autor sugeruje wyobcowanie w obliczu śmierci, a jednocześnie utracenie pojmowania otoczenia z niczym niezmąconym szczęściem na skutek doznania poczucia skończoności. Wszak tylko nieświadomi głupcy mogą zuchwale zatracić się w tu i teraz, kochać i trwać, bez impresji odmierzającego się nieustannie czasu. Z wyczuwalną przenikliwością, Zannoni oswaja najmocniej zakorzeniony w duszy lęk, czyli obawę przed nieznanym, przed niebytem, przed pewnością nieuchronności w obliczu śmierci. I czyni to z wyczuciem, w sposób niecodzienny, ale jakże przenikający czytelnicze odczucia – meandry enigmatycznych ścieżek życia kalekiej kuny tożsamo przecina z tymi ludzkimi. To książka ujmująca, ale i wzbudzająca jawny dyskomfort dobitnym przekazem, portretująca bowiem trud i znój bycia w matni zwanej życiem, wybrzmiewająca zatrważającą ostatecznością. Zwracająca przecież uwagę na materię napawającą każdego niepokojem, przewrotnie w odniesieniu do tytułu otulona niezwykłą mądrością, rozdzierająca fragmentarycznie serce – niezapomniana i eksplorująca każdego z nas, bez dwóch zdań.
Książkę możesz kupić tutaj: KLIKNIJ

Komentarze

instagram @books.cat.tea

Copyright © BooksCatTea