„Meduzy nie mają uszu” - Adéle Rosenfeld
Tytuł: Meduzy nie mają uszu
Tytuł oryginalny: Les Méduses n'ont pas d'oreilles
Autorka: Adéle Rosenfeld
Wydawnictwo: Mova
Gatunek: literatura piękna
Data premiery: 26.06.2024
Liczba stron: 224
Gatunek: literatura piękna
Data premiery: 26.06.2024
Liczba stron: 224
Opis książki
Louise jako dziecko myślała, że otorynolaryngologia to najdłuższe słowo jakie istnieje. Nie jest głucha. Nie należy też do świata tych, którzy słyszą. Codzienność jest dla niej dużo bardziej dotkliwa niż dla innych. Dużo energii zajmuje jej odszyfrowanie rzeczywistości. Kiedy dostaje pracę w merostwie przy wpisywaniu danych nowonarodzonych dzieci, jest jednocześnie szczęśliwa i przerażona. Musi czytać z ruchu ust, żeby uzupełnić sens dźwięków, które do niej docierają. Louise chciałaby poznać kogoś, kto przechodzi to, co ona, bo wkrótce okazuje się, że udawanie, że słyszy jest jeszcze bardziej wycieńczające niż zaakceptowanie siebie. Kiedy Louise zakochuje się, sens rzeczywistości zamazuje się jeszcze bardziej. Miłość wyzwala nowe dźwięki i przynosi ciszę oczekiwania.Powieść Rosenfeld to oniryczna, pozostawiająca po sobie ślad w pamięci czytelnika, podróż do świata osób Głuchych i niedosłyszących.
źródło: Lubimy Czytać
Recenzja
W refleksyjnym ujęciu definiująca bezdenną ciszę i nieprzenikniony wymiar dźwięku. Przybliżająca uwierające obcowanie z codziennością, które determinuje poszukiwanie tożsamości. Uświadamiająca, że słowa „słuchać” i „słyszeć” to nie synonimy.
„Meduzy nie mają uszu” to opowieść śmiało wpasowana w finezję, melancholię i metaforyczność literatury pięknej, nieco specyficzna, choć piękna. W swojej nieznacznej objętościowo treści skrywająca głębię refleksji, niedomówienia i zauważalną liryczność. Nie tylko tytułowa meduza stanowi tu swoisty symbol, to bowiem kreacja wypełniona barwnymi odniesieniami do natury, niestroniąca od wyimaginowanych ucieleśnień traumy, które sugestywnie prowokują do doszukiwania się znaczeń. Tym samym trudno odmówić jej prozatorskiej niebanalności, kunsztu w traktowaniu o kwestiach trudnych, wnikliwości w przedzieraniu się przez rzeczywistość zagłuszaną, niedookreśloną, często obcą i niepokojącą. Wyraźnie czuć w tej narracji intymność i zrozumiałą szczerość.
Twoje życie przypomina pomost, stajesz się łącznikiem dwóch społecznych grup – słyszących i głuchoniemych. Jak się określić, gdzie bardziej pasujesz, jak masz o sobie myśleć? To książka o braku przynależności, której intensyfikująca się potrzeba sukcesywnie wyniszcza, odziera z pewności siebie, izoluje. To wizja życia, w której dosłowność wyzuwa przekaz i sens, w której interpretacja języka staje się koniecznością, w której w skojarzeniach utrwala się dźwięki, a niuanse intencji tkwią w gestach. W oczach za to skrywa się emocjonalna podpowiedź, w milczeniu i dopytywaniu przeświadczenie o braku inteligencji. To proza dnia podyktowana nieustannymi domysłami, będąca konfrontacją ze społecznymi ocenami, z niedostrzegalnością niepełnosprawności, która irytuje, powoduje wściekłość, lęk i bezsilność, a u innych dezorientację. Zakorzenia w duszy inność, którą nie sposób wyplenić, a przecież tak bardzo chce się kochać, pragnąć, doświadczać.
Poruszająca kobiecym, pragnącym kompleksowo celebrować życiem obliczem, z dystansem eksponująca zanurzoną w dźwiękowych zakłóceniach egzystencję, eksplorująca dylemat między nadzieją a bezsilnością, między pozostaniem w przestrzeni odgłosów a jej opuszczeniem. To oniryczna powieść, która akcentuje sensorycznie odbieranie bodźców zmysłami innymi niż słuch, o wrażeniach rozumianych sercem, o wyczuwaniu niewypowiedzianego. Niespieszna, czuła, niekonwencjonalna, o finalnej aranżacji podszytej enigmatycznością – wszak będąca odzwierciedleniem zmagań z losem osoby niedosłyszącej, która tonie w oceanie analizy słów. Autorka z wrażliwością pozostawia fabularne luki na domysły podobnie, jak ma się to w życiu Louise, pełnego czarnych dziur, które pochłaniają słowa, odbierają zdaniu sens. To historia uprzytamniająca istotę słowa, języka, komunikacji i zrozumienia oraz ich wpływu na wszystkie aspekty życia, na tworzone relacje, w końcu na kondycję psychiczną człowieka, który pogrążając się w odmętach depresji, ucieka od społeczności, a zarazem łaknie uczestnictwa we wspólnocie. Wyobraźnia staje się tu wdzięcznym oknem na przesiąknięty tyloma odgłosami świat, a słowa skompilowanym szyfrem, który nieustannie trzeba łamać.
Reklama: Mova
Komentarze
Prześlij komentarz